Dawno, dawno temu…
…żył sobie Król i Królowa. Pewnego dnia urodziła im się długo wyczekiwana córka.
Uroczystość chrzcin byłaby wspaniała, gdyby nie to, że rodzice zapomnieli zaprosić jedną z wróżek. Wróżka rzuciła klątwę.
Za wszelką cenę
Rodzice przygnieceni poczuciem winy i lękiem o Królewnę, sięgnęli po wszystkie możliwe sposoby, by odsunąć od siebie prawdę.
Jednak, kiedy tylko dziewczynka zbliżała się do mamy, czuła jej ogromne napięcie i nie mogła tego pojąć. Mama ostrzegała ją przed wszystkim i ciągłe mówiła jej, czego teraz na pewno potrzebuje i co powinna teraz zrobić.
Królewna nie była w stanie zaznać ukojenia, jej ciało było ciągle niespokojne. Nie nauczyła się sama troszczyć o siebie, gdyż mama była w ciągłej gotowości pomagania jej (sobie?).
Zdarzyło się pewnego dnia, że udręczone ciało zostało uśpione, w końcu przestało odczuwać.
Królewicz w zbroi
Pewnego dnia Królewicz w zbroi trafił na Śpiącą Królewnę. Wiele ich łączyło. On również nie nauczył się regulować swoich emocji, bo było ich stanowczo za dużo i były straszne. Nie dało się przeżyć ani tym bardziej opisać w słowach, jak strasznym, despotycznym i pozbawionym uczuć potworem była jego matka.
Królewicza tak bardzo rozrywało napięcie od środka, że zakuł swoje ciało w zbroję. Ciągle potrzebował walczyć i działać.
Długo i nieszczęśliwie
Królewna i Królewicz mogliby żyć długo, ale nieszczęśliwie, bo ona była ciągle uśpiona, a on zazbrojony.
Postanowili poszukać dla siebie pomocy. W końcu trafili na Psychodramę, która była dla nich owiana tajemnicą, wydawała się nieco groźna i różne o niej słuchy chodziły. Przekonała ich do siebie tym, że była tak bardzo spontaniczna i kreatywna. Bardzo tego pragnęli również dla siebie.
Za górami, za lasami…
Za górami, za lasami w małej wiosce odbywała się kuracja Królewny i Królewicza. Z ulgą przyjęli to, że nie byli sami w swoim nieszczęściu. Spotkali więcej osób zagubionych w swoich ciałach.
Najpierw w górskiej chatce snuli z innymi opowieści o tym, jak im się żyje teraz. Te historie były dziwnie do siebie podobne, bez charakteru i pozbawione wyrazu. Potem każdy dzielił się tym, jak okrutnie los z nimi postąpił. Jednak pamięć ich ciągle zawodziła. Królewna nie mogła sobie przypomnieć, jak to się stało, że pojawiła się na świecie. Królewicz opisywał tylko to, jak jego ciało obrywało cięgi (bez uczuć i bez myśli).
Ciało na scenie
Wszystko zaczęło się stopniowo zmieniać, kiedy zamiast opowiadać historię, mieli ją pokazać i odegrać na scenie Psychodramy. Ich udręczone ciała mogły w końcu przemówić. Ich ciała słabły, drętwiały, łamały się, omdlewały, traciły oddech, skręcały się z bólu tak długo, dopóki wszystkie emocje nie zostały wyrażone i dopóki nie padły odpowiednie słowa opisujące to, co ich spotkało.
Królewna i Królewicz dokonali wielkiego czynu – zmierzyli się jeszcze raz z okrutnym losem. Kiedy odnaleźli swoje uczucia i myśli, to przestali błądzić w swoim ciele. W końcu wszystko było na swoim miejscu. Ich straszliwa przeszłość stała się historią możliwą do opowiedzenia.
Niestety, kiedy dziecko pozbawione jest odpowiedniej troski o jego prawdziwe uczucia i nie ma wystarczająco dobrej opieki szczególnie w tych gorszych chwilach, to traci emocje oraz słowa i gubi się w swoim ciele…
Opowieść inspirowana wystąpieniem Agnieszki Litwy-Janowskiej i Rajmunda Janowskiego „Ciało śpiącej królewny, zbroja królewicza” na konferencji jubileuszowej z okazji 10-lecia istnienia Ośrodka Psychoterapii DDA w Krakowie.
Opowieść została zilustrowana pięknymi fotografiami Magdaleny Russockiej. Dziękuję za zgodę na publikację.